Spedytor (nie)zbędny
Często można spotkać się z opinią, że spedytor jest niepotrzebnym pośrednikiem pomiędzy zleceniodawcą a przewoźnikiem. „Wystarczy mieć telefon i komputer oraz trochę orientować się, na czym to polega, aby móc zarabiać pieniądze”. Właściwie taki pogląd dotyczy każdego pośrednika w każdej branży. Po co nam np. pośrednik w kupnie-sprzedaży nieruchomości? Mając dostęp do ofert, poradzimy sobie przecież sami. Albo, po co nam adwokat? Taki swoisty pośrednik między nami a sądem?
Nikt jednak nie podważa roli adwokata. Ciekawe dlaczego?
Bo adwokat, co prawda zarabia na nas, ale w zamian reprezentuje nasze interesy i przez pięć lat studiów i następnych lat aplikacji, uczył się jak to robić profesjonalnie. Trzymajmy się tego porównania w przypadku spedytora.
Spedytor zdobył zweryfikowaną (Certyfikat FIATA) wiedzę, jak reprezentować interesy zleceniodawcy. Nie chodzi o to, aby znalazł przewoźnika z punktu „A” do punktu „Z”. Z tym ostatecznie dalibyśmy sobie radę sami, korzystając np. z giełdy transportowej.
Po drodze, którą będzie musiała przejechać nasza przesyłka, trzeba będzie jednak zaplanować załadunek, rozładunek, ewentualne składowanie i ewentualną kompletację, pakowanie, ubezpieczenie, a także zawrzeć umowę oraz przygotować poprawnie dokumenty przewozowe. Gdy zdarzy się jeszcze odprawa celna, to będziemy ugotowani. Spotkamy się z gąszczem przepisów nie do przebrnięcia dla amatora (w tym także oszczędności na spedycji).
– Panie, mam do przewiezienia 20 ton truskawek z Ukrainy do Polski, szukam jakiejś ciężarówki. Ile to będzie kosztowało? Załatw to pan, bo jak nie, to sam sobie znajdę.
Chwileczkę. A jeśli truskawki już na załadunku będą zepsute lub zepsują się w transporcie? A co jeśli będą źle zapakowane i źle załadowane, tak że podczas rozładunku zamienią się w krwawą miazgę? A jeśli podczas odprawy celnej coś pójdzie nie tak, bo czegoś zabraknie w „papierach” i transport truskawek ze względu na przestój na granicy zamieni się w transport (też już nieświeżego) soku truskawkowego?
Kto zagwarantuje, że tak się nie stanie? Spedytor. Czyli człowiek z komórką i komputerem? Płaci się za wiedzę, nie za komórkę i komputer. Wiedza to nie tylko znajomość przepisów, to także doświadczenie.
Czy do przewozu truskawek niezbędna będzie w tych, a nie innych okolicznościach, naczepa chłodnicza, czy wystarczy izoterma? Jakie inne kryteria, w tym higieniczne, musi spełnić transport truskawek?
To wie tylko profesjonalny spedytor. Czyli „niepotrzebne” ogniwo łańcucha dostaw, który im jest krótszy tym podobno tańszy (łańcuch, nie spedytor).
A kto zapłaci odszkodowanie i na jakiej podstawie?
To także wie „niepotrzebne” ogniwo łańcucha dostaw.
Spedytor jest adwokatem zleceniodawcy. Jeśli szuka ciężarówki, to wie jakiej. Planuje transport w oparciu o fachowe kryteria, których nie da się „przeskoczyć”. Bierze na siebie odpowiedzialność. Musi przewidzieć korek na granicy oraz to, że ciężarówka się zepsuje i gdzie można ją naprawić.
Spedycja zatem nie jest prostym kojarzeniem nadawcy i przewoźnika. Spedytor np. musi znać języki obce, zwłaszcza ten klienta i te, które przydadzą się po drodze. Profesjonalna firma spedycyjna opłaca spedytorom naukę tych języków. Ten koszt ponoszony przez firmę to także koszt transportu.
To tylko część odpowiedzi na pytanie „ile to będzie kosztowało”?
Spedytorzy międzynarodowi specjalizują się w danych kierunkach. Są ekspertami od eksportu oraz importu do i z konkretnego kraju. Spedytor „włoski” wie to, czego nie wie spedytor „hiszpański”. Składają się na to lata doświadczeń i tysiące ton przewiezionych ładunków.
Jeśli ktoś chce załatwić to sam, to może się okazać, że „załatwił się” sam. Potem zostaje to już tylko pozew przeciwko przewoźnikowi, do którego niezbędny będzie adwokat.